Notka będzie o tym co kocham.
Mieszkając w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu nie zrozumiesz mnie zaraz zobaczysz dlaczego, ale zapraszam do lektury.
No więc prawie każdy ma jakąś pasję, jedni kochają tańczyć. Kochają piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę czy kochają wciągać kox. Wedle uznania.
Ja kocham żużel.
Rzecz jasna sam nie jeżdżę, nie stać mnie na to. To drogi sport w przeciwieństwie choćby do piłki nożnej gdzie wystarczy para korków i piłka.
Chodzi o oprawy. Ultrasi - mówi Wam to coś ? Na meczach piłki nożnej też są ultrasi, też tworzą oprawy. Tyle, że każdy wie jak to wygląda, jedni napierdalają drugich i tak to leci.
Tu jest inaczej, postaram się to trochę przybliżyć.
Te dwa zdjęcia pochodzą ze wczorajszej prezentacji mojego klubu.
Powoli odzyskuje głos.
Po zimie trzeba dojść do formy.
No więc moja przygoda z żużlem zaczęła się około 2002 -2003 roku wtedy ojciec mnie zabierał na mecze. Pamiętam to tą atmosferę, ten stary stadion Włókniarza ( Ckm Włókniarz Częstochowa - pełna nazwa klubu). Pamiętam jak 7 letni Damian darł mordkę DAWAJ DAWAJ, nie znałem jeszcze przyśpiewek. Nie ogarniałem jeszcze o co w tym chodzi. Znałem swoją drużynę i to mi wystarczało. Potem z biegiem czasu zacząłem się w to wkręcać. Pamiętam finał ligi kiedy to zdobyliśmy DMP (Drużynowy Mistrz Polski). 30 tys. osób na stadionie, taki ścisk że nie mogłem oddychać. Z biegiem czasu zacząłem chodzić na młyn tzn. sektor na pierwszym łuku gdzie ultrasi tworzą oprawy. Nauczyłem się przyśpiewek, kupiłem szalik i zacząłem w tym uczestniczyć.
Po każdym meczu na którym byłem zdarte gardło - cudowne uczucie ! Po zimie wczoraj na prezentacji świetna oprawa, gardło zjechane ostro. Patka potwierdzi jak ja wczoraj po 20 mówiłem gdyż z nią rozmawiałem, dobre jęki ! Tego mi było trzeba, nareszcie się zaczyna. Czekam na pierwsze sparingi i na ligę.
Obecny stadion.
To trzeba kochać.



0 komentarze:
Prześlij komentarz